Czułam się świetnie, już zapomniałam jakim cudownym uczuciem jest moment kiedy przeczekam ssanie w żołądku i później ten irytujący głód ustaje. Wtedy czuję sie chudo, idealnie. Ale nie mogłam nic nie jeść, deficyt kaloryczny byłby zbyt duży i pewnie później miałabym napad. Dlatego zjadłam bułke pełnoziarnistą z sałatą i pomidorem.
9.00-10.30
-zajęcia-
10.40
Wszamałam małe jabłko i poszłam w teren.
14.00
Byłam już bardzo głodna :/ Zjadłam kulke ziemniaków i surówke z białej kapusty,ogórka i papryki + garść pestek dyni. Później niestety uległam i zjadłam jogurt Jogobella bananowy (+150 kcal...) Długo minie zanim znów przestawie się na mniejsze ilości jedzenia...
15.30-16.30
-zajęcia-
16.40
Zjadłam śliwke. Mam w planie odpuścić sobie kolacje za ten jogurt.
18.30
Czuję się źle...Najgorsze jest to,że nie chce mi się powrócić do biegania,a spadła mi kondycja. Wczoraj porobiłam troche brzuszków, podnoszenia nóg i nożyc. Dzisiaj też mam to w planach + rozciąganie z elementami yogi.
~Rose