poniedziałek, 9 lipca 2018

bezsens

nie nadaję się do blogowania, juz wiem o tym...

chce tylko powiedzieć Wam, że jestem chora na kompulsywne objadanie się.

musiałam to napisać, bo cały czas wmawiałam sobie, że tak nie jest. teraz już wiem.

ehh...co robić ? ktoś wie? ja mam ochotę sie głodzić,bo jak jem to zawsze za dużo.

                  ~Rose

czwartek, 21 czerwca 2018

słaba jestem

8.30
Czułam się świetnie, już zapomniałam jakim cudownym uczuciem jest moment kiedy przeczekam ssanie w żołądku i później ten irytujący głód ustaje. Wtedy czuję sie chudo, idealnie. Ale nie mogłam nic nie jeść, deficyt kaloryczny byłby zbyt duży i pewnie później miałabym napad. Dlatego zjadłam bułke pełnoziarnistą z sałatą i pomidorem.
9.00-10.30
-zajęcia-
10.40
Wszamałam małe jabłko i poszłam w teren. 
14.00 
Byłam już bardzo głodna :/ Zjadłam kulke ziemniaków i surówke z białej kapusty,ogórka i papryki + garść pestek dyni. Później niestety uległam i zjadłam jogurt Jogobella bananowy (+150 kcal...) Długo minie zanim znów przestawie się na mniejsze ilości jedzenia... 
15.30-16.30
-zajęcia-
16.40
Zjadłam śliwke. Mam w planie odpuścić sobie kolacje za ten jogurt.
18.30 
Czuję się źle...Najgorsze jest to,że nie chce mi się powrócić do biegania,a spadła mi kondycja. Wczoraj porobiłam troche brzuszków, podnoszenia nóg i nożyc. Dzisiaj też mam to w planach + rozciąganie z elementami yogi.
 
                                                              ~Rose

wtorek, 19 czerwca 2018

małymi kroczkami

Hej motylki! 

Dzisiaj trochę opiszę swoją sytuacje. Kiedy ważyłam się 2 tygodnie temu na wadze zobaczyłam wymarzoną czwórkę. Udało mi się zejść do wagi 49.2 kg przy wzroście 1,61. Od stycznia schudłam ok. 6 kg. Czułam się dobrze, cieszyło mnie to. W ten weekend pojechałam do pracy. Zaczęłam jeść. Wcześniej jeszcze zaliczyłam kilka napadów na słodycze. I teraz jestem tutaj... Czuję się źle nie mając ograniczeń żywieniowych. Rzucam się na wszystko i to w dużych ilościach. Tęsknie za czasem kiedy jadłam mało a słodyczy nie tykałam w ogóle. Po co zaczynałam znów je jeść ? Wszystko zepsułam, tak blisko było mi do perfekcji... Aktualnie czuję sie grubo i po prostu widze jak tyję z dnia na dzień. W weekend postaram sie zważyć. Jest to utrudnione bo nie mam wagi w domu, będe musiała iść do babci. Mam nadzieję,że nie zobaczę z powrotem tych 50kg...

Postanowienia są takie: do końca tego tygodnia od dziś zero słodyczy,pomału odzwyczajam się od ketchupu,mięsa i żółtego sera, zmniejszam porcje jedzenia oraz nie podjadam między posiłkami. 

Od następnego tygodnia przechodzę na  pescowegetarianizm (idealny dla mnie - dopuszcza jedzenie ryb,owoców morza,nabiału i jaj - trochę jak dieta środziemnomorska).

Mój cel ?
 45 kg